Olsztyńska inscenizacja "Wesela" już przed premierą budziła zainteresowanie publiczności. Reżyser Adam Hanuszkiewicz zaangażował do przedstawienia słuchaczy studia aktorskiego. Na scenie najlepiej wypadli jednak zawodowcy.
Akcja "Wesela" rozgrywa się wśród skleconych byle jak płotów - scenografia Dariusz Kunowski - na tle otwartych wierzei stodoły, pod świętym obrazem, wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Tutaj wpadają roztańczone i zdyszane pary, tu pojawiają się widma i tu na obrotowej scenie rozgrywa się scena finałowa, kiedy to gospodarze i goście krążą dookoła w drgawkach i przykurczach, dygocąc w rytm rockowej muzyki. Nie był to najlepszy z pomysłów reżysera. Nadmiar ruchu i dźwięku zatarł i zamazał przesłanie dramatu. Reżyser zapowiadał, że przedstawi nam "paszkwil na polską inteligencję". Rzeczywiście, Wyspiański w "Weselu" szydzi z narodowej mitologii, stereotypów myślowych i umysłowego lenistwa Polaków. Praktyka inscenizacyjna w polskim teatrze przyzwyczaiła nas jednak do "Wesela" romantycznego, zjawiskowego, trochę smutnego, bo ciągle z tą Polską, do której diabli wiedli Pannę Młodą, były jakieś kłopoty. W inscenizacji Hanuszkiew