EN

9.02.2012 Wersja do druku

Krótka opera o zabijaniu

"Ja, Kain" w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Małgorzata Komorowska w Ruchu Muzycznym.

Pierwszy akt trwa około pięćdziesięciu minut, akt drugi nieco mniej, czyli opera nie jest długa. W jej początku wychodzi dwóch, umyślnie nijakich (reżyseria Jitki Stokalskiej), więc pachnie Beckettem: młodszy w przydługim płaszczu, w okularkach, nerwowy, z plecakiem (Jan Monowid), starszy w przykrótkich spodniach i pomiętej marynarce, zaradny, z walizką (Andrzej Klimczak). Librecistka Joanna Kulmowa nie dała braciom imion, to Pierwszy i Drugi, zatem po prostu - każdy, gdyż Każdy może zabić Każdego, i o tym jest opera Edwarda Pałłasza "Ja, Kain", która miała prapremierę w Warszawskiej Operze Kameralnej. W jej zakończeniu na scenie staje sześcioro wykonawców i śpiewa morał, więc pachnie "Don Giovannim". Tylko, że w finałowym sekstecie arcydzieła Mozarta (WOK gra je nieprzerwanie od lat ponad dwudziestu) brzmią słowa "Questo e ii fin di chi fa mai! E de' perfidi la morte alla vita e sempre ugual" co w przekładzie Stanisława Barańczaka znaczy "Kto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krótka opera o zabijaniu

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 3/05.02

Autor:

Małgorzata Komorowska

Data:

09.02.2012

Realizacje repertuarowe