- Na wszystkich przedstawieniach zaprezentowanych w czasie Krośnieńskich Spotkań Teatralnych trzeba było ustawiać dostawki. W Krośnie jest bardzo wielu wyrobionych teatralnie widzów, którzy wiedzą, co chcą obejrzeć - mówi Małgorzata Baranowska-Mika, sekretarz artystyczny XXXI KST, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej - Rzeszów.
Anna Gorczyca: Skończyły się XXXI Krośnieńskie Spotkania Teatralne. To była udana impreza? Małgorzata Baranowska-Mika, sekretarz artystyczny KST: Myślę, że tak. Zainteresowanie mieszkańców Krosna było bardzo duże. Karnety sprzedaliśmy w ciągu dwóch dni, na każdy spektakl mieliśmy nie tylko komplet, ale nawet nadkomplet widzów. Niektóre przedstawienia grane były dwukrotnie, a i tak dostawialiśmy 40-60 krzeseł. Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś chce obejrzeć spektakl, musimy mu to umożliwić. Skąd się wzięło takie zainteresowanie? Snobizm, moda na bywanie w teatrze? - Nie sądzę. W Krośnie jest bardzo wielu wyrobionych teatralnie widzów, którzy wiedzą, co chcą obejrzeć. W programie tegorocznych spotkań znalazły się bardzo zróżnicowane przedstawienia. Rozpoczęliśmy sztuką, która bardzo zbiegła się z bieżącymi wydarzeniami. "Blackbird" z udziałem Adama Ferencego to przedstawienie opowiadające o bardzo drażliwych sprawac