Z ułamków kilku nigdy nie dokończonych utworów Stanisława Wyspiańskiego, Ludwik René opracował widowisko spójne, interesujące dramaturgicznie, nie mające nic wspólnego ze stylistyką teatru rapsodycznego. Innymi słowy, to co oglądamy na scenie Teatru Dramatycznego, jest teatrem z krwi i kości, barwnym, żywym, dynamicznym. Niejako wbrew intencjom autora "Kronik Królewskich" Ludwikowi René udało się pokazać tu prawdziwego Wyspiańskiego - tego, który pisał dla sceny i który tak genialnie umiał zestrajać w jedną wizję słowo, dekoracje, partie muzyczne, kostium i gest aktora. Dlatego też z uznaniem witamy ten śmiały i twórczy krok Teatru Dramatycznego, którym wstępuje on w rok obchodów stulecia urodzin wielkiego poety i malarza, rzeczywistego twórcy sceny polskiej, żarliwego patrioty, który łączył w sobie namiętną miłość do bohaterskiej przeszłości swej ojczyzny z kultem dla perspektyw skrytych w realnych możliwoś
Źródło:
Materiał nadesłany
Świat nr 48