Na podstawie historii i anegdot, które opowiada Kazimierz Kutz w "Piątej stronie świata", można by było napisać kilka świetnych powieści. Pewnie dlatego twórca "Soli ziemi czarnej" i "Perły w koronie" nosił w sobie tę książkę ponad 30 lat i zadebiutował jako literat już po osiemdziesiątce - pisze Jacek Binkowski w Tygodniku Angora.
Ale dość efektownie! Świat opisywany przez Kutza, to z jednej strony ponury krajobraz Śląska, z drugiej - fascynująca galeria przedziwnych, niekiedy tragicznych, niekiedy dziwacznych postaci. To niezwykle wyraziste portrety nietuzinkowych ludzi, których autor wydobywa z pamięci, a pewnie także z własnej wyobraźni. Są więc przyjaciele narratora Basisty - Lucjan i Alojz, którym "świat przestał się zgadzać", bo nie byli w stanie znieść przepaści pomiędzy Śląskiem a Polską, ale i syn śmieciarza - Okoki, który za pięć groszy wypijał kubek gnojówki oraz Hubert, któremu groziła ślepota i podczas transmisji piłkarskich "siadał tyłem do telewizora, wyjmował z kieszeni lusterko i z lustrzanego odbicia mecz oglądał". Są postacie śmieszne i heroiczne, ale także bezbronne, bo Kutz pisze w swojej książce o wiecznym śląskim garbie; czyli poczuciu gorszości. O tym, że Śląsk jest niczym wielki rów między Polską a Niemcami, a Ślązacy w tym mikroko