PONIEDZIAŁEK W zakończeniu "Kandyda" bohaterowie jedzą kandyzowane owoce i pistacje a bohater powiada, że "trzeba uprawiać nasz ogródek". W zakończeniu telewizyjnego "Kandyda" wszyscy jedzą jabłka-malinówki. Otóż prawdziwy "Kandyd" tak się ma w smaku do telewizyjnej przeróbki, jak te pistacje do robaczywych jabłuszek. Niżej podpisana szczególnie lubi Wolterowską powiastkę i dlatego szczególny ma żal do realizatorów spektaklu. Nie było w nim cienia autentycznego dystansu do wydarzeń, ni cienia Wolterowskiej ironii, mądrości i wyobraźni. Pewnie, trudno w krótkim przedstawieniu przekazać całego "Kandyda" - ale jak smutno nam było, kiedy zrezygnowano z opowieści córki papieża Urbana i księżniczki Palestyny o wycinaniu jednego pośladka, kiedy nie znalazło się miejsca dla znakomitych dialogów i błyskotliwych ripost, kiedy zniknęły dzieje sześciu nieszczęśliwych królów, a filozof Pangloss nigdy nie nabawił się francuskiej choroby od Pakity. S
Tytuł oryginalny
Kronika Antytelewizyjna
Źródło:
Materiał nadesłany
"Odgłosy" nr 45