Nie lubię śpiewać w chórze, wiec z niejakim oporem wspominam "Króla Leara" w Teatrze Dramatycznym, w reżyserii Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#}. Wszyscy chwalą Lira-{#os#27}Holoubka{/#}, dla którego tę tragiczną parabolę wystawiono i którą dzięki niemu wytrzymujemy z łatwością, choć jest to najdłuższe przedstawienienie "Leara", jakie widziałem w Polsce. Opory wzmaga fakt, że spośród wielkich tragedii Szekspira "Król Lear" należy do najtrudniej akceptowanych. W każdym słowie Lira, ba, w każdym jego uczynku i geście odkrywają augurzy głębię myśli i filozoficznej zadumy nad człowiekiem. Ale ta treść wewnętrzna jest oprawiona w baśń, okrutną, o wyrodnych córkach i niegodziwych intrygach nikczemnego bękarta. Trzeba się przebić przez tę skorupę, by dotrzeć do głębi. Czasem się nie chce. Czasem sił brak. W przypadku Holoubka - chce się. Holoubka - Lira, który od złocistego płaszcza króla dzwonkowego do łachmanów sponiewiera
Tytuł oryginalny
Królowie z mitu i z prawdy
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy Nr 30