EN

15.07.2009 Wersja do druku

Królowie ulicznych scen

Walczą ze stereotypem artysty-żebraka. O pieniądzach rzucanych przez przechodniów mówią, że to słuszna zapłata za ciężko wypracowane umiejętności. W filozofii buskerów - ulicznych artystów - prawdziwa sztuka zaczyna się w bezpośrednim kontakcie z widzem, dlatego ulica bywa dla nich wyzwaniem większym niż deski teatru. Można się o tym przekonać podczas BuskerBus Festival, corocznego "festiwalu na kółkach" - pisze Kamila Przewrocka w Gazecie wyborczej - Praca.

Z cyklu "zrób to sam": kontrabas. Przygotuj balię, kij od miotły, plastikowy sznurek do wieszania prania i połącz zgodnie z tym, co podpowiada ci wyobraźnia. Kapela Stripey Brothers poleca również grę na grzebieniu i... drapanie patyczkiem w starą tarkę do prania. Tęsknotę za instrumentem perkusyjnym radzi natomiast zagłuszyć użyciem walizki, pudła albo kilku pokrywek. Efekt? Równie zaskakujący, co głośny. Zwłaszcza w rękach takich profesjonalistów jak "pasiaści" uczestnicy festiwalu - Nigel Hancock (Wielka Brytania) i Romuald Popłonyk (Polska), którzy na bydgoskim Starym Rynku odzierają publiczność z resztek podejrzeń co do powagi ich twórczości. - Wiecie, że nie gramy tu dla kasy, gramy dla waszego funu - ale im więcej kasy wrzucicie, tym więcej funu sami będziemy z tego mieli - krzyczy znad czerwonego futerału brodaty Nigel. Publiczność nie skąpi aplauzu - zwłaszcza wtedy, gdy wiatr zrywa muzykom kapelusze z głów, a debiutujący w kapeli i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Królowie ulicznych scen

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza/GazetaPraca online

Autor:

Karolina Przewrocka

Data:

15.07.2009