"Firma" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Nowym w Poznaniu; "Singielka" w reż. Jacka Bończyka i "Królowie dowcipu" w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej; "Sen nocy letniej" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Jacek Sieradzki w Odrze.
W "Firmie" [na zdjęciu], najnowszym przedstawieniu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, które jest dedykowane Michałowi Falzmannowi, a mogłoby i Andrzejowi Lepperowi (będzie o tym mowa) - w tym spektaklu z poznańskiego Nowego jest scena, która zapiera dech. Która drastycznością sytuacji i zwykłym okrucieństwem poraża pośród gadanin o złodziejstwach, przekrętach i upadku wszystkiego. Toczy się na stacji benzynowej. W miejscu specjalnie umiłowanym przez pewien gatunek bohaterów narodowych. Lubię stacje benzynowe - mówi jeden z nich. - Na stacjach benzynowych czuję, że jestem taki jakby bardziej. Trzech ich jest, takich jakby bardziej. Jeden to młody dyrektorek od biznesu, drugi to siwy facet zwany Wujkiem PRL, co niejednym interesem kręcił, a jak popije, każe mówić do siebie "panie majorze". Czekają na trzeciego, który się bezczelnie spóźnia. A potem złości się, że miał źle przygotowane dossier i zgłaszając umówioną interpelację, musiał s