Oto nowy autor dramatyczny. Taki początek brzmi jak przemówienie powitalne, takimi fanfarami należy szafować oszczędnie. Sądzę, że w przypadku Choińskiego ostrożność jest zbędna. Zbyt wiele w jego sztuce, jest dobrego, zbyt dojrzały - w pewnym sensie - to utwór, by zachodziło niebezpieczeństwo przykrej omyłki. "Krucjata" Choińskiego pośród polskich debiutów dramatopisarskich lat ostatnich stoi na miejscu czołowym, czyżby nawet odosobnionym? Przypominacie "Kartotekę"? Owszem, "Kartoteka"... ale Różewicz, gdy z nią wystąpił, był już pisarzem ukształtowanym, o dłuższym stażu literackim i różnorodnej twórczości, podczas, gdy Choiński - ba, życiorys Choińskiego to dotychczas matura i studiowanie filologii romańskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Mając tę młodość na uwadze, Andrzej Jarecki, starszy kolega Choińskiego, porównał autora "Krucjaty" z autorem "Króla Ubu". Nic bardziej fałszywego. Sztuczka Jarry'ego - chłopak liczył, gdy j�
Tytuł oryginalny
Królowie i miłość
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 75