Wyrazista aktorka, poetka, pisarka, człowiek o wielkim sercu i niezwykłej wrażliwości. Uwielbiała być damą. Kochała życie i teatr. Sarę Bernhardt w musicalu "Polita" zagrała jako stulatka.
Jak wielu znają Państwo ludzi, którzy z pełnym przekonaniem twierdziliby, że swój największy sukces odnieśli, mając... 85 lat? Ona - królowa balu, zakochana w teatrze, książkach i życiu - taka właśnie była. Wiedziała, że nic nie dorówna roli twórczyni brytyjskiego imperium Elżbiety I w spektaklu "Królowa i Szekspir" Marcela Kochańczyka, którą zagrała w nader sędziwym wieku. Uczennica Aleksandra Zelwerowicza, panna z Brześcia nad Bugiem, czuła, że to królowe, damy, arystokratki - korowód wspaniałych, nierzadko historycznych postaci na czele z Marią Stuart, Lady Makbet, Lady Milford, carycą Katarzyną i Kleopatrą - są jej najmocniejszą stroną. Uwielbiała je, bo w szarej, komunistycznej rzeczywistości, dawały złudzenie obcowania z lepszym światem. - Tak się składa, że im gorzej w kraju, im ciemniej, siermiężniej i smutniej, tym bardziej podobają się na scenie królowe, cesarzowe, wielkie damy z dekoltem po pas, w tiulach, koronkach i per�