EN

1.02.2011 Wersja do druku

Królowa laptopa

A Zupełny miszmasz stylów i wartości. Sławny i legendarny dyrygent został postawiony przed przyzwoitą orkiestrą, dosyć niechlujnie śpiewającym chórem i słabo słyszalnymi solistami. Tylko kobiety pokazały klasę: Dydona - Anna Lubańska i Kasandra - Sylvie Brunet. Marna, schematyczna reżyseria została oparta na dobrym pomyśle, że koń trojański jest komputerowym wirusem, który zagraża planecie. Jednak kiedy widzimy, że kobiety z Kartaginy zajmują się wyłącznie masażem, a oznaką kapłaństwa jest laptop, nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Stos ofiarny dla królowej udekorowany sprzętem elektronicznym nie ma sensu, bo każdy wie, że stare laptopy wymienia się na notebooki lub iPady. Efektowna scenografia i wspaniałe projekcje świetlne zupełnie nie pasują do lirycznej, romantycznej muzyki. Zmasowana i kosztowna promocja premiery w istocie popularyzowała "Gwiezdne Wojny" George'a Lucasa, a nie operę Berlioza, która zresztą trwa pięć godzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Królowa laptopa

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 4/30.01

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

01.02.2011

Realizacje repertuarowe