Byliśmy świadkami tajemniczego misterium. Wychodzimy z teatru poruszeni, nie bardzo jeszcze wiedząc, czym jest to nowe doświadczenie. To dobrze, gdyż wciąż jesteśmy - jak to ujęła w swym traktacie filozoficznym "Szczeliny istnienia" Jolanta Brach-Czaina - "kuszeni przez tajemnicę, pobudzeni jej przyciągającym promieniowaniem, któremu nie umiemy się oprzeć. Ożywieni niepokojem, natchnieni odwagą, omdlewający z przerażenia, zafascynowani - zawsze w niepewności. Pozostawieni wobec niewiadomego". To niewiadome popycha nas w stronę źródła - muzyki Karola Szymanowskiego. Nie zdążyliśmy ochłonąć z emocji po spotkaniu z Ewą Podleś i Albertem Zeddą we wspaniałym przedstawieniu "Tankreda" Rossiniego, a już otrzymaliśmy "Króla Rogera" Szymanowskiego. Co zadecydowało, że właśnie teraz, na koniec wieku, po czternastu latach nieobecności na polskich scenach, dzieło to zostało wystawione w nowej i na wskroś nowoczesnej inscenizacji? Dyrekcja
Tytuł oryginalny
Królewski spektakl Opery Narodowej
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 9