"Dochrapałem się tej ogromnej sławy, dobiłem wraz z żoną wieku 80 lat, a nawet 81 i pół, w lęku przed śmiercią i przerażeniu, nie zdając sobie sprawy, że Bóg coś dla mnie uczynił. Nie zniósł jednak dla mnie śmierci, co uważam za niedopuszczalne". Te słowa napisał Eugene Ionesco trzy miesiące przed śmiercią w "Testamencie". Niesamowite poczucie humoru i dystans wobec świata zachował do końca. Może pomogło mu w tym wieloletnie oswajanie się z życiem pełnym absurdów i śmiercią poprzez własną twórczość. Bo sprawa umierania, kresu życia to jeden z przewodnich motywów jego dramatów. Zmarły przed pięcioma laty francuski autor rumuńskiego pochodzenia kojarzony jest głównie z teatrem absurdu, ale teksty, na podstawie których powstał spektakl Jerzego Grzegorzewskiego, pochodzą z lat 60., kiedy to w dramatach Ionesco dominuje "tragiczna śmieszność". Główną osią spektaklu jest sztuka z 1962 roku "Król umiera, czyli Ceremonie", do której
Tytuł oryginalny
Król umiera, czyli Ceremonie
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 263