EN

28.06.1994 Wersja do druku

Król Ubu przybywa z Niemiec

W dwa i pół roku od prapremiery monachijskiej czwarta opera Krzysztofa {#os#5776}Pendereckiego{/#} dotarła do Krakowa, w którym po raz pierwszy wystawiono dzieło sceniczne kompozytora, mieszkają­cego w nim z górą od 35 lat. Od dawna twórca ten nosił się z za­miarem wykorzystania w charakterze operowego libretta obrazoburczego dramatu francuskiego licealisty z ubie­głego stulecia (którym był Alfred {#au#620}Jar­ry{/#} w chwili pisania "Króla Ubu"), jed­nakże dość długo nie było ku temu sprzyjających okoliczności. Ograniczo­na suwerenność i opaczne traktowanie przez ówczesne władze narodowego dziedzictwa rodziły obiekcje co do te­go, czy jest to najwłaściwszy moment, aby sięgać po utwór, którego akcję au­tor zlokalizował w "Polsce, czyli ni­gdzie", choć należy dodać, że Polska ta jest nie mniej umowna od tej z "Życia snem" Calderona. Ubu wraz ze swoją zgrają przypły­wa do niej statkiem skądś z daleka, a w przypadku krakowskiego prz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Czas Krakowski nr 148

Autor:

Lesław Czapliński

Data:

28.06.1994

Realizacje repertuarowe