Na inaugurację obchodów 150-lecia istnienia Teatru Wielkiego w Warszawie kierownictwo tej sceny w osobie Roberta Satanowskiego wybrało operę "Król Roger" Karola Szymanowskiego. Uczyniło słusznie, gdyż jest to dzieło wielkiego polskiego kompozytora, którego Międzynarodowy Rok związany z 100 rocznicą jego urodzin dobiega właśnie końca, a przy tym jedno z najwybitniejszych w operowej twórczości XX wieku. Dało zarazem dowód dużej ambicji, gdyż jest to dzieło do scenicznej realizacji wyjątkowo trudne i ryzykowne. "Jedno z najwybitniejszych" nie oznacza bowiem bynajmniej "jednego z najdoskonalszych". Karol Szymanowski był bez żadnej wątpliwości twórcą genialnym, ale - choć go forma opery przez długi czas żywo fascynowała - nie posiadał zmysłu dramaturgicznego i braki w tym względzie musi umieć wyrównać reżyser. Muzyka "Króla Rogera" ponadto naznaczona jest osobliwym wewnętrznym pęknięciem: końcowe mianowicie partie tego dzieła, pisane po kilkul
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne, nr 44