Premiera "KROLA ROGERA" przywołała natychmiast odwieczne pytanie: czy wypada w sztuce mierzyć się z dziełem, którego technicznych wymogów realizator nie jest w stanie pokonać? Pianista podejmujący się zagrać "Hammerklavier" Beethovena musi być mocny psychicznie i kondycyjnie. Dlatego nieliczni posiadają to dzieło w repertuarze. Nie każdy gra też Brahmsa. Nie wszyscy przystępują do zmierzenia się z kryształem Mozartowskiej muzyki. Jak jednak ma być w tak potężnym kombinacie, jakim jest placówka operowa? Bywa, że dysponuje paroma pięknymi głosami, niezłą orkiestrą i sporymi ambicjami. Cóż pozostaje jej czynić? Powtarzać "Halki", "Carmeny", "Barony cygańskie''? Czy też zachęcać do zapoznawania się z nowościami repertuarowymi, choćby nawet próby te wymagały przymknięcia oka na szczegóły? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Specjalista operowy Józef Kański napisał przy okazji recenzji z "Salome" w Operze Śląskiej: "
Tytuł oryginalny
Król Roger
Źródło:
Materiał nadesłany
Poglądy nr 13