"Jest to opera, która bez świadomej i celowej konstrukcji scenicznej może się łatwo wywrócić do góry nogami, ze względu na paradoksalne idee" - tak w liście do Leona Schillera pisał Karol Szymanowski o swojej operze "Król Roger". Rzeczywiście utwór to nietypowy. Libretto Iwaszkiewicza i Szymanowskiego jest w gruncie rzeczy dość niejasne, dramaturgia pozostawia wiele do życzenia, a dialogi czasami są nacechowane pseudofilozofią. Ale te elementy Mariusz Treliński potrafił świetnie wykorzystać, tworząc ciekawy, nowatorski spektakl. Zignorowanie precyzyjnych didaskaliów, zmiana tradycyjnej interpretacji dzieła czy wyprowadzenie ze sceny chórów to zabiegi, które pozwoliły wyeksponować na pierwszy plan to, co w operze najważniejsze: główne postaci dramatu i przesłanie, jakie ze sobą niosą. W efekcie Treliński stworzył dzieło dojrzałe i pełne, gdzie przepiękna muzyka eksponuje konflikt idei, rozgrywający się między boha
Tytuł oryginalny
Król Roger
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena nr 18