Początkowy bezruch, zatrzymanie w kadrze i następujące po tym gesty, słowa trącą eklektyzmem, ale zaraz dla kontrastu przychodzi burzliwa lawina z mnóstwem pomysłów autorskich, które nieraz aż rozsadzają scenę. A może jest to wynik zmiany reżysera w trakcie realizacji sztuki i obecny (Leszek Czarnota), jeszcze się nie oswoił z maleńką przestrzenią teatru Kalambur. On, który kocha ruch i potrafi go nieraz świetnie zaaranżować? Te umiejętności oraz integralne zjednoczenie ruchu z muzyką to wiano wyniesione z pobytu Leszka Czarnoty w pantomimie. Na razie reżyser zbyt szczodrze rozdaje i czasami brakuje mu umiaru. Bezsprzecznie najlepszy w tym przedstawieniu, doskonale rozegrany zamach stanu jest popisem nie tylko reżysera i scenografów, państwa Strebejków, ale i aktorów, którzy w tej inscenizacji odsłonili wiele dotychczas uśpionych w nich talentów. Ta groteska fantastyczna, odkopana rok temu przez Teatr na Woli i wystawiona w ponad pó
Tytuł oryginalny
Król Nikodem
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 12