Lear jest raczej zbiorowym portretem największych tyranów i dyktatorów XX wieku, którzy zadecydowali o losach całego współczesnego świata - o spektaklu "Lear. Komedia" w reż. Konstantina Bogomołowa z Teatru "Priyut Komedianta" z Sankt Petersburga prezentowanym na XVI Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku pisze Karolina Matuszewska z Nowej Siły Krytycznej.
O tym, że król Lear jest chory, nie trzeba nikogo przekonywać. Cierpi z powodu swojej pychy i okazywanej niewdzięczności, które z czasem doprowadzają go do obłędu. W spektaklu Konstantina Bogomołowa chory jest nie tylko jego mózg, ale również ciało. Król ma raka. A nawet kilka, bowiem jego liczne okazy w postaci gumowych zabawek skorupiaka często towarzyszą władcy. Choroba nie jest biologiczna, ale symboliczna. Prawdziwym nieszczęściem króla jest bowiem bezgraniczna władza i całkowite zaślepienie nią. Bezmyślne decyzje i kaprysy, a także akty terroru inspirowane potrzebą rządzenia, mnożą się w zastraszającym tempie niczym komórki rakowe i obejmują coraz większą liczbę nosicieli. W konsekwencji wszystkie swoje ofiary doprowadzają do śmierci. Świat, jaki rosyjski reżyser konstruuje w "Learze. Komedii", jest światem tyrana. Pomimo ścisłego umiejscowienia akcji spektaklu w Związku Radzieckim na przełomie 1940/41 roku (czasy Wielkiej Wojny