"Król Roger" w berneńskiej interpretacji stawia pytania o wolność jednostki i jej cenę w dobie zmieniających się wzorów kultury. Wybitną kreację w roli tytułowej stworzył Mariusz Godlewski - pisze Adam Ciesielski w tygodniku Sieci.
Dzieło Karola Szymanowskiego po warszawskiej premierze w 1926 r. zostało w 1928 r. wystawione w Duisburgu, a w 1932 r. oklaskiwano je w Pradze. Po wojnie nawet w kraju pojawiało się rzadko, choć w głównej partii błyszczał niezapomniany Andrzej Hiolski. Przeważała opinia, że to utwór trudny, bez dynamicznej dramaturgii. Zmianę spojrzenia przyniósł XXI w. Sceniczny potencjał zapomnianej opery dostrzegł Mariusz Treliński, wystawiając ją m.in. w 2000 r. w Operze Narodowej, w 2007 r. w Operze Wrocławskiej, a rok później na festiwalu w Edynburgu. Tym śladem, choć każdy inaczej, poszli Krzysztof Warlikowski, Michał Znaniecki i kolejni reżyserzy. Posypały się też realizacje zagraniczne, było ich już w tym wieku ponad 20 - od Barcelony, Bregencji, Petersburga, po Paryż, Nowy Jork, Melbourne i głośnej wersji Kaspera Holtena w londyńskiej Covent Garden z Mariuszem Kwietniem w roli Króla. Każde z tych ujęć to odmienne odczytanie historii o XII-wiecznym