Z górą pół roku temu miałem możność obejrzenia polskiej prapremiery sztuki Dürrenmatta "Król Jan według Szekspira" w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie. Odniosłem wtedy wrażenie, że szwajcarska adaptacja jest słabsza od angielskiego pierwowzoru i właściwie, gdyby nie tak bardzo popularne w naszym kraju nazwisko adaptatora, wystawienie spreparowanego "Króla Jana" nie miałoby większego sensu. Z tym większą ciekawością szedłem na premierę do Teatru Dramatycznego w Warszawie. Liczyłem na zweryfikowanie moich sądów o utworze zrealizowanym przez scenę niejako w twórczości Dürrenmatta wyspecjalizowaną i przez reżysera szczególnie z autorem związanego. Nadzieje moje syciła ponadto niebezpodstawna wiara w siły aktorskie stołecznego teatru. Przekonałem się jednak o bezzasadności tych nadziei; a nawet więcej: ponowny kontakt sceniczny z utworem pogłębił krytyczny do niego stosunek. Może dlatego, że przedstawienie nowohuckie wydało się
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 19