Tekst pierwotny zostaje opatrzony przypisami, poddany krytyce, następnie skrócony i skomentowany na scenie. W ten sposób szekspirologia, już nie Szekspir, wkracza do teatru. To coś więcej niż przeróbka, ponieważ w zamyśle nowy Król Jan stanowić ma próbę rewizji, polemikę w formie niczym nie osłoniętej. Polemika wypada blado, do rewizji nie doszło. Wszystko sprowadza się do łataniny, skrótów, amplifikacji. Przyjrzawszy się tej przeróbce, trzeba przyznać, że nie wychodzi ona poza schemat reżyserskich skreśleń, jakim poddawany jest Szekspir. Usuwa z grubsza to, co inscenizatorzy zwykli usuwać: monologi i poezję. Dürrenmatt nie wykazał się radykalizmem w tej swoistej polemice, podtrzymał jedynie zgrzybiały zwyczaj i paroma konceptami usprawiedliwił swój podpis na afiszu. Ale czyn Dürrenmatta uprzytamnia co innego: głód historiozofii, który trawi obecny teatr. Myśl sceniczna błąka się wśród czystych idei, szuka ich odbić zajęta wym
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 19