Na zakończenie "Koronacji" bohater otrzymuje z rąk Króla symbol wtadzy. Bierze wszystko, opuściwszy żonę, straciwszy ojca i odrzuciwszy całe swoje dotychczasowe ja. Trzydziestolatek Maciek Borowiecki dopiero teraz zaczyna samodzielne życie. Jakie będzie? Jakie będą jego wybory, te już bardziej świadome, nie wymuszone przez rodzinę i splot przypadkowych okoliczności? Tego nie wiadomo. Nie ma żadnych gwarancji, że życie skłamane, życie w cudzej skórze nagle - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - odmieni się na lepsze. Na pewno będzie inne. Marek {#os#27506}Modzelewski{/#} w "Koronacji" opowiada na pozór banalną historię o opóźnionym dojrzewaniu. Opóźnionym nie dlatego, że bohater jest ociężały, ale dlatego, że życie nie zmusza go do samodzielności, że życie wybiera za niego i pewnego dnia okazuje się, że wszystko, co go otacza jest zakłamane: niechciany zawód, nieudane małżeństwo, naskórkowe więzi z rodzin�
Tytuł oryginalny
Król bierze wszystko
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Nr 45