"Człowiek z Manufaktury" Rafała Janiaka w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Podobno jedynym miastem, które zdobyło się na operę o własnej historii, jest Łódź. Pretekstem do powstania dzieła była osoba króla bawełny, żydowskiego fabrykanta z przełomu wieków XIX i XX, Izraela Poznańskiego. To nic, że zakłady Poznańskiego, a później Poltex, dawno zlikwidowano i na gruzach pobudowano ogromny kompleks handlowo-rekreacyjny, Manufakturę. To się daje wyśpiewać i zatańczyć. Przedstawienie jest bardzo atrakcyjne, kolorowe i dynamiczne, tylko łódzkim włókniarkom niewiele może pomóc. Musiały się przekwalifikować, a do opery raczej nie zaglądają.