Zadanie, jakie postawił sobie Klaus Rudiger Mai, wydawało się trudne, a pomysł, by się z nim zmierzyć, mocno zaskakujący, ale i pełen obietnic twórczej przygody, niespodzianki, gry z literaturą. Wszak "Zagłada" Piotra Szewca, powieść, która tak zafascynowała niemieckiego reżysera, że postanowił dać jej teatralny kształt, to przecież książka zupełnie niesceniczna. Z tego choćby względu, że brak w niej fabuły, dialogów, a jej psychologizm jest zupełnie szczątkowy. Bohaterów znamy tylko z fotograficznego zapisu ich zwykłych, codziennych czynności. Za to funkcję psychologicznego klucza w paru przypadkach pełnią sny i w sennej aurze zanurzone wspomnienia. Jeden dzień maja roku 1934, w Zamościu, mieście leniwie mijających wydarzeń i splatających się ludzkich losów, na peryferiach świata, który skazany na zagładę nic jeszcze o tym nie wie. To właśnie sens i atmosfera tej niezwykłej, cenionej powieści. Klaus R. Mai dostrzegł je
Tytuł oryginalny
Krok od przepaści
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 38