"Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Marta Bryś, członkini Komisji Artystycznej 23. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
"Duszno mi już od tych menstruacyjnych afektów", mówi Danton w spektaklu Wiktora Rubina i Jolanty Janiczak, odwołując się do pogardliwego stereotypu, że kobietami rządzą głównie hormony, przez które nie mogą racjonalnie myśleć i wiecznie histeryzują. Stereotypu, który pozwala bagatelizować każdą gwałtowniejszą reakcję kobiety i skwitować "niedługo jej przejdzie, wiadomo". Punktem wyjścia jest postać Anne-Joseph Théroigne de Méricourt (Sonia Roszczuk) uczestniczki rewolucji francuskiej, aktywistki zabierającej głos na paryskich salonach w imieniu kobiet, które również uczestniczyły w tamtym przewrocie. Dziś zapomniana przez historię, zostaje przez twórców przywołana jako symbol kobiecego oporu. Obok niej pojawiają się inne kobiety, ale też Danton i Robespierre jako figury męskiej władzy. Spektakl Janiczak i Rubina nie opowiada jednak o rewolucji francuskiej, a kostium historyczny jest tu tylko pewną fasadą, metaforą wywrócenia obowiązu