"Źle ma się kraj" w reż. Weroniki Szczawińskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Witold Mrozek w Przekroju.
Czy można zrobić sztukę teatralną z historyczno-społecznego eseju? Na to pytanie w bydgoskim Teatrze Polskim odpowiedzieć próbują Weronika Szczawińska i Mateusz Pakuła, twórcy spektaklu "Źle ma się kraj". I znajdują nieoczywiste rozwiązanie tego zadania Ksiażka Tony'ego Judta, szeroko dyskutowana nie tylko na lewicy, opowiada o powstaniu, sukcesie i schyłku powojennego państwa opiekuńczego. Zbudowano je dzięki porozumieniu chadeków i socjaldemokratów, kompromisowi różnych klas społecznych i pewnemu konserwatyzmowi. Takiemu, który może być z ducha lewicowy, każe bowiem postępować z instytucjami publicznymi ostrożnie, by objętych ich pomocą ludzi nie pozostawić samym sobie. Bydgoskie przedstawienie to - wbrew pozorom - wierna, może aż nazbyt, adaptacja gorzkiej pracy Judta, który stwierdzając upadek welfare state, wie, że niewiele proponuje w zamian. Powrót do stanu natury Diagnoza jest bolesna. Wypracowane przez pokolenia publiczne koleje, sz