- Już od 40 lat buduję swój teatr i wiem, że przez obraz zderzony z dźwiękiem, z muzyką, można przekazać wiele prawd o człowieku. Kiedy jednak realizuję spektakl w teatrze dramatycznym, zawsze niepokoję się, czy zespół wejdzie w taką formę - mówił LESZEK MĄDZIK podczas pracy nad "Antygoną" w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Z Leszkiem Mądzikiem [na zdjęciu], który reżyseruje "Antygonę" Sofoklesa, rozmawia Grażyna Antoniewicz Czy nas współczesnych interesuje "Antygona"? - Tradycyjnie odczytuje się ten antyczny dramat jako konflikt między polityką a moralnością. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale dla mnie problem pojawia się dopiero po śmierci Antygony. W dramacie Sofoklesa zastanowiła mnie sytuacja, która dotyczy psychicznego stanu Kreona, władcy, który brnie coraz bardziej, choć wie, że to jest zaślepienie, prawie obłęd. Nie da sobie powiedzieć, że coś uczynił nie tak jak człowiek powinien. Zachowuje się jakby wpadł w trans. Można powiedzieć, że coraz mniej widzi szans zatrzymania się w tym obłędzie. Pojawiają się kolejne ofiary, ale nie ma momentu, w którym Kreon powiedziałby: może ja coś nie tak czynię? Prawda dociera do niego dopiero, gdy jest pod murem, pod ścianą, nie ma już kogo tracić, ostatnia odchodzi Eurydyka. Kiedy zostają już tylko mart