Marta Fik stwierdza: "Jest dramatopisarzem (tu pada nazwisko), który dostarcza teatrowi sztuk nie tylko dobrze napisanych, ale i wyreżyserowanych. Co więcej "reżyserskie" i "scenograficzne" didaskalia przylegają tu w sposób idealny do tekstu głównego". Pochwała przeznaczona - zdawałoby się - dla Różewicza. Przecież to jego "Akt przerywany" z 1964 roku składał się w 3/4 z didaskaliów. Jednak nic bardziej mylącego. Mowa jest bowiem o autorze, którego teksty są bardzo "literackie" a jednocześnie - "teatralne", którego cenią zarazem i krytycy, i publiczność; mowa jest o Mrożku. Właśnie to jego didaskalia mimo (a może właśnie: dzięki) swojej lapidarności są tak istotne dla rozumienia i inscenizowania tekstów. Zwięzłości towarzyszy precyzja; autor kilkoma zaledwie zdaniami ustawia sytuacje, pisząc jednocześnie, jak inscenizacja wyglądać nie powinna. Brak zaufania do naiwnych - jego zdaniem - reżyserów? Dbałość o właściwy
Tytuł oryginalny
"Krawiec" napisany
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 18