"Krawiec" w reż. Włodzimierza Pawlaka w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.
Wódz się goli, Ekscelencja to twardy zawodnik, a Krawiec milczy. Nie mieli racji pesymiści wróżący, że Sławomir Mrożek został przez polski teatr zapomniany i na sceny nie wróci. Wróci; a nawet już wraca. Wydaje się tylko, że nazbyt pochopnie przykleiliśmy Mrożkowi łatkę szermierza, walczącego ostrzem absurdu z rzeczywistością PRL-u. Truizmem jest opinia, że Sławomir Mrożek nie bawi się w doraźne krytykanctwo, lecz obnaża mechanizmy ludzkiego postępowania. Zdumiewa jednak, jak precyzyjnie to robi, obudowując konkret skomplikowaną metaforą. Tak jest właśnie w "Krawcu", którego inscenizację wystawił Teatr Nowy w Zabrzu, w reżyserii Włodzimierza Pawlaka. Tytułowy bohater dosłownie jest dworskim krawcem, kuszącym kolejnych władców purpurą królewskiego odzienia. Jednocześnie to postać symboliczna - uosobienie owych "demiurgów drugiego planu", którzy w istocie kreują wizerunek przywódców, ich poglądy i zachowania wobec poddanych. "Kra