Wyjdź za mąż i żyj jak ludzie - radzi córce Tatianie, na razie po dobroci, Biezsiemionow, ojciec rodziny - Witold Dębicki. I to początek piekła, które gotują sobie nawzajem starzy - głupi, bo uparci i młodzi - głupi, bo niepewni życia. Nienawiść wsącza się powoli, jak ciurkający poza sceną strumień, w finale zmieniając się w druzgocącą falę. W sobotę w teatrze Malarnia odbyła się premiera "Mieszczan" wg Maksyma Gorkiego w reżyserii debiutanta i dyplomanta Marcina Groty. Życie w domu Biezsiemionowów płynie jak wielka, mętna rzeka. Znakiem trwałości tego stanu jest stary kredens, symbol mieszczaństwa, stojący w centralnym miejscu akcji, niewzruszenie od trzydziestu lat. Dzieci Biezsiemionowów: Tatiana - Magdalena Boć i Piotr - Wojciech Kalarus, choć wykształcone i świadome, nie są w stanie przezwyciężyć zżerających ich dom marazmu, nudy, braku perspektyw i wiary. "Martwi na progu życia" - mówi o nich i o sobie cerkiewny śpiewak, filo
Tytuł oryginalny
Krawcy swego życia
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki + Wieczór Wybrzeża nr 47