"O krasnoludkach, gąskach i sierotce Marysi" Martyny Lechman w reż. Iwony Jery w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Tak twierdziła Maria Konopnicka i nie ma powodu jej nie wierzyć. W spektaklu Iwony Jery krasnoludki są trochę inne niż u Konopnickiej - inne są też gąski i sierotka. Nie znaczy to, że gorsze. Martyna Lechman nie zaadaptowała liczącej już 120 lat baśni, ale napisała jej własną, współczesną wersję. Marysia (Kamila Pieńkos) straciła rodziców i dom - nie wiemy, jak to się stało, bo dziewczynka nie chce o tym mówić. Zostały jej tylko cztery gąski - ale czy nie są one tylko fantazją samotnej nastolatki? Dziś nawet na wsi trudno przecież o bosonogie pastereczki pilnujące stadka gąsek. Marysia jest dziewczynką energiczną i o bogatej wyobraźni, bawi się w pustym domu sama ze sobą w "gry wojenne", jest raczej małym komandosem w sukience niż słodką dziewuszką z baśni Konopnickiej. Ale tak jak tamta wyrusza w podróż, która ma jej pomóc odnaleźć się w świecie. Podróż we śnie. Niezły zestaw dziwaków Świat, który przemierza Mary