"O dwóch krasnoludkach i jednym końcu świata" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Paweł Franczak w Polsce Kurierze Lubelskim.
Od publikacji kanonu polskiej krasnoludkologii, czyli "O krasnoludkach i sierotce Marysi" Marii Konopnickiej minęło aż 113 lat. Można się więc było obawiać współczesnej opowieści o krasnalach autorstwa Grażyny Lutosławskiej, którą w niedzielę po raz pierwszy pokazał Teatr im. J. Osterwy. Jednak "O dwóch krasnoludkach i jednym końcu świata" w reżyserii Krzysztofa Babickiego to sympatyczna opowieść, która w żaden sposób nie nadwyręża reputacji tych małych wzrostem, lecz wielkich sercem istot. Wspomniane obawy nie wzięły się stąd, że tematyka się zestarzała - krasnale są przecież bardzo na czasie, co widać po ilości gipsowych pomników stawianych im w przydomowych ogródkach. Chodzi o coś przeciwnego: że poczciwe stworki trafią pod nóż postmoderny, że się unowocześnią, stechnicyzują albo - aż strach pomyśleć - urosną! Nic z tych rzeczy. Grażyna Lutosławska podeszła do krasnoludkowej tematyki z całym należnym jej szacunkiem.