Norwid powoli, z trudem, uporem jego kliku czy kilkunastu fanatyków, toruje sobie drogę na powojenną scenę. Zwłaszcza niektóre jego "wysokie komedie" i "białe tragedie" (Noc tysięczna i druga, Miłość czysta u kąpieli morskich, Pierścień wielkiej damy, Aktor, Za kulisami, Kleopatra). Mało natomiast znane są jego utwory dramatyczne z pierwszego okresu twórczości, trzy misteria: "Zwolon", "Wanda" i "Krakus". A warto poznać również i tego Norwida - początkującego dramaturga, w którym odnajdujemy już cechujące całe jego dojrzałe pisarstwo elementy "intelektualnego liryzmu". Z uznaniem więc trzeba powitać wystawienie przez warszawskie "Ateneum" - niewątpliwie wiodącą scenę stołeczną w tym sezonie - "Krakusa" Norwida *). I wyrazić od razu żal, że wystawiono go na małej "Scenie 61". Norwid nazwał "Krakusa" nie bez powodu "misterium". To zobowiązuje teatr i ma swe konsekwencje inscenizacyjne. Zwłaszcza, że didascalia są tu bardzo ważne. Przede
Tytuł oryginalny
"Krakus" Norwida
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne Nr 130