Już myślałem, że kultura i sztuka nie są polskiemu społeczeństwu potrzebne. A tu szok! Główne serwisy TVP i TVN pełne są newsów o najnowszej premierze "Klątwy" Wyspiańskiego w Warszawie - pisze Marek Kręskawiec w Dzienniku Polskim.
Kłopot tylko w tym, że nie o kulturę i sztukę w nich chodzi, ale o prowadzoną przez obie strony sporu promocję reżysera 01ivera Frljicia, który ma wreszcie to, czego pragnął. Stać się naczelnym prowokatorem III RP. Nasze narodowe emocje rozpala chorwacki reżyser, którego pomysł na polski teatr polega na tym, by podeprzeć się nazwiskiem Wyspiańskiego, wziąć z jego sztuki trochę cytatów, a potem dopisać swój dość prymitywny tekst, który ma być manifestem wolności twórczej. Frljić próbował już tego w Krakowie z "Nie-Boską komedią", ale mu zdezerterowało siedmiu aktorów, a na koniec dyrektor Starego zdjął premierę. Twórca chciał wtedy "odkryć" polski antysemityzm. Zadanie dość śmieszne w kraju, który jest po gorącej dyskusji o Jedwabnem. Dyskusji, której na swoim podwórku raczej unikają Węgrzy, Słowacy czy Rumuni. A także krajanie Frljicia, Chorwaci, znani w czasie wojny z zamiłowania do dyktatora z wąsikiem. Frljić próbuje dziś