Polowania na czarownice ciąg dalszy, ale tym razem bez wybitnych osiągnięć i oszałamiających rezultatów. Za to z lekką nutką kompromitacji. Pisze Gabriela Detka z Nowej Siły Krytycznej.
Świetne otwarcie i kiepskie zakończenie, tak najkrócej można podsumować trzeci dzień XXXII edycji festiwalu Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Obiecujący początek dnia w postaci czytania dramatu "Weź, przestań" i spotkania z Janem Klatą, nie miał niestety kontynuacji w dalszej części programu. Przygotowany specjalnie na Reminiscencje spektakl "Tempora Travel" okazał się artystyczną klapą. Trwająca trzy godziny autokarowa wycieczka po Krakowie w poszukiwaniu straconego czasu, czyli mobilny performens z agentami w tle, był nudną lekcją poglądową na temat oblicza komunizmu w Polsce. Przedsięwzięcie, choć idealnie wpisuje się w aktualnie nam przyświecającą ideę publicznych oczyszczeń, nie przyniosło żadnych ciekawych, ani politycznych, ani społecznych, ani artystycznych wniosków. Zaczęło się jednak znakomicie. Pierwszym punktem programu trzeciego festiwalowego dnia było wspomniane już czytanie dramatu "Weź, przestań" Jana Klaty i towarzyszące