"Sztuka odnosi się do sprawy bardzo osobistej, by stawić czoła wyzwaniu, jakim jest dotknięcie tych, którzy powinni być najbliżej siebie. Wykorzystuje metaforycznie przestrzeń teatru, by pokazać, jak bardzo się izolujemy i jak wiele nas dzieli. Dystans zostaje wykorzystany przez aktorów do precyzyjnego odegrania bliskości emocjonalnej (...) Całokształt zastosowanych środków wyrazu wydaje się stanowić drogowskaz ku przyszłości teatru" - tak międzynarodowe jury festiwalowe uzasadniło swój wybór najlepszego spektaklu Boskiej Komedii, czyli "Wszystko o mojej matce", w reżyserii Michała Borczucha, prezentowanego na scenie Łaźni Nowej.
Zakończyła się Boska Komedia. Za najlepszy spektakl uznano "Wszystko o mojej matce" Michała Borczucha z Łaźni Nowej. Kraków górą W konkursie głównym - czyli Inferno - dobrze wypadły także inne krakowskie przedstawienia. Za główną rolę męską we "Wrogu ludu" Jana Klaty z Narodowego Starego Teatru nagrodzony został Juliusz Chrząstowski. Także dwa inne wyróżnienia powędrowały do tego krakowskiego teatru. Za scenografię do przedstawienia "Podopieczni" nagrodzono Barbarę Hanicką, a Jana Peszka uznano za najlepszego aktora drugoplanowego. - To znak, że w krakowskim teatrze dobrze się dzieje. Wyzwoliła się dobra energia, czego dowodem są nagrody przyznane nie przez polskie jury, które na co dzień obserwuje rozwój sceny, ale przez ludzi patrzących z zewnętrz - mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor Boskiej Komedii oraz Łaźni Nowej (jest także kuratorem projektów artystycznych w Teatrze im. Słowackiego). Dwie nagrody pojechały do Teatru Muzycznego