"Sejm kobiet" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Miał być dyskurs o relacjach antyku ze współczesnością, pierwszy w Polsce spektakl genderowy. Jednak "Sejm kobiet" Arystofanesa w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie to tylko tani kabaret. lichy, brudny i odpychający. Publiczność siedzi jak na tureckim kazaniu. Głucho jęczą pauzy, w których autorzy przedstawienia projektowali śmiech widzów. Na "Sejmie kobiet" panuje niemal martwa cisza. Z rzadka ktoś się uśmiechnie półgębkiem, bo przecież wie, że na komedię przyszedł, więc tak wypada. Częściej jednak co bardziej światli obserwatorzy tej teatralnej hucpy oglądają się na boki, jakby u sąsiadów szukali potwierdzenia. Tak, to prawda, Stary Teatr znowu sięgnął dna. Może ktoś wreszcie usunie z holu krakowskiej narodowej sceny popiersie Konrada Swinarskiego, może ktoś w końcu wymaże pamięć o najważniejszych przedstawieniach Jarockiego, Wajdy, Lupy. To już nie jest ich teatr. Teraz to teatr Grabowskiego, Zadary, Borczucha. Teatr, czego dowodem "