Nieistotna jest psychologia członków mafii, ewentualne rozterki, namiętności. Temat jest prosty - śpiewający mafioso - o spektaklu "Malavita, ballada mafijna" w reż. Pawła Szumca w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.
Gdyby zapytać przypadkowego przechodnia o skojarzenia ze słowem "włoska mafia", mógłby rzucić: porachunki, strzelanina, zazdrość, miłość, namiętność, honor, krew, zemsta. I to wszystko znajdzie w najnowszej premierze Teatru im. Słowackiego "Malavita, ballada o mafii". Tyle że w wersji subtelnej, delikatnej, można powiedzieć - "light". W dramacie Anny Burzyńskiej występują przedstawiciele świata mafijnego: senior rodu Don Aldo (Feliks Szajnert), Rocco di Calabrese (Rafał Dziwisz) i Luca Conti (Grzegorz Łukawski) i zwolennicy ich wrogów Titto di Palermo (Wojciech Skibiński) i jego brat Pino di Palermo (Rafał Sadowski). Ci pierwsi czekają na wyjście z więzienia syna Don Alda i snują plany o przyszłości syna Donny Cicci (Barbara Kurzaj), który już od narodzin przynależy do mafii i musi kontynuować taki styl życia. Drudzy chcą się do nich przyłączyć, bo jeden z członków ich dotychczasowych przyjaciół zgwałcił siostrę di Palermo. Pomysłem