Kraków wciąż ma potencjał, by odgrywać ważną rolę w polskiej kulturze. Nie ma jednak spójnej polityki wobec kultury, a przeznaczana na nią część budżetu zaczyna trzeszczeć w szwach. Brakuje pieniędzy na utrzymanie mnożonych bezładnie miejskich instytucji, a organizowane przez gminę konkursy na projekty już dawno stały się fikcją - piszą Ryszard Kozik, Tomasz Handzlik w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Kiedyś do Krakowa przyjeżdżało się, aby chłonąć wielką sztukę i artystyczny klimat. Premiera w Starym Teatrze była wydarzeniem na skalę całego kraju, podobnie zresztą jak nowy spektakl Piwnicy pod Baranami. W Krzysztoforach tworzył teatr Tadeusza Kantora i Grupa Krakowska. Nie miał konkurencji w kraju Festiwal Filmów Krótkometrażowych, a na Studenckim Festiwalu Piosenki debiutowały największe gwiazdy polskiej estrady. Wielkimi wydarzeniami były Międzynarodowe Biennale Grafiki i Zaduszki Jazzowe. To tylko przykłady. Wszystko to działo się jednak w zupełnie innej rzeczywistości, nie tylko zresztą politycznej i ekonomicznej. W ucieczce przed wciskającą się zewsząd propagandą ludzie poszukiwali zjawisk autentycznych, nie naznaczonych oficjalnością, w praktyce więc - jak byśmy dziś powiedzieli - niszowych. To bowiem, co masowe, podlegało najściślejszej kontroli, a na twórczość ambitną, adresowaną do wąskiej inteligenckiej publiczności, wł