"Trans-Atlantyk" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Na najechanej przez stado bocianów (ptaki wiszą, stoją, część rozbiła się o ścianę i leży na kupie) scenie grupa "prawdziwych Polaków": cyniczny polityk, dresiarz oraz dumny polski starzec, ściera się z Gonzalem (Dariusz Maj) - przegiętym gejem, który na ich ojczyznę odpowiada projektem synczyzny. A pomiędzy nimi, przeciągany jak lina, Gombrowicz (Jakub Kamieński) - inteligent, który próbuje żyć po swojemu, z dala od wielkich ideologii. Tumidajski do powieści Gombrowicza z 1953 r., która brzmi, jakby była pisana wczoraj jako komentarz do polskiej wojny domowej po katastrofie smoleńskiej, dorzucił kilka mocnych scen. Jak licytowanie się patriotów na budujący narodową wspólnotę"czyn" (plucie na zdjęcie polityka, recytacja "Przesłania Pana Cogito", ogłoszenie minuty ciszy), z nieodzowną w takich momentach baterią płonących zniczy w tle. W finale scenę przykryje biało-czerwona flaga, na niej patrioci w strojach krakowskich wykonają krakowiaka, k