W bardzo krótkim odstępie kilku zaledwie dni obejrzałem i usłyszałem dwie opery polskie, których samo zestawienie, najzupełniej przypadkowe, ukazuje w ogromnym skrócie niektóre cechy tego, co w naszej twórczości zwykliśmy nazywać kierunkiem narodowym. "Krakowiacy i górale" Bogusławskiego z muzyką Stefaniego w Teatrze Wielkim w Lodzi oraz - w Teatrze Wielkim w Warszawie - "Chłopi" Witolda Rudzińskiego do libretta opartego na wątkach powieści Reymonta. Jedna z pierwszych i jedna z ostatnich oper polskich. Dzielą je dwa wieki historii tego gatunku w naszym kraju. Już widzę tytuł zbiorowego opracowania: "Dwa wieki w służbie narodu". W służbie, nie dla rozrywki i zabawy. Muzyka polska, podobnie jak wiele innych gałęzi sztuki, przez długie dziesiątki lat była skazaną na służenie narodowi. Nie było w niej miejsca na beztroski kosmopolityzm. Wszystko, co się wartościowego rodziło na tej ziemi, lub tworzone było przez Polaków poza jej granicami, musia�
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura, nr 44