Z Andrzejem Celińskim [na zdjęciu], reżyserem sztuki "Opowieść o zwyczajnym szaleństwie", której premiera odbędzie się w piątek w nowohuckim Teatrze Ludowym, rozmawia Magda Huzarska-Szumiec.
Czy to, że jesteś reżyserem teatralnym, ale i filmowym sprawiło, że postanowiłeś sięgnąć po tekst filmowca Petra Zelenki? - Na pewno tak. Technika montażu dramaturgicznego, którą stosuje Zelenka, jest mi szczególnie bliska, może wnieść coś nowego do teatru. Najpierw był głośny film Zelenki, teraz Ty prezentujesz jego wersję sceniczną. - Uważam, że sztuka jest dużo lepsza od scenariusza. On został sprowadzony do jednego love story, sztuka zawiera wiele wątków. Dzięki nim w teatrze "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" nabierają głębszego sensu. Kim są bohaterowie Twojego spektaklu? - To 30- i 40-letni, dorośli chłopcy i dorosłe dziewczynki, którzy nie potrafią dojrzeć. Wszyscy są bezradni, nie potrafią się odnaleźć, mylą świat wirtualny z rzeczywistym. Przedstawienie opowiada o ludziach emocjonalnie niedojrzałych, w gombrowiczowskim rozumieniu tego słowa. Równocześnie spektakl jest moralitetem o everymanie, który spotyka r�