EN

28.02.2005 Wersja do druku

Kraków. Wspomnienie o Annie Smolickiej

Odchodzenie w teatrze ma inny wymiar. Jest procesem. Przypomina chodzenie po kole. Stwarza szansę wiecznych powrotów. Trafia się w te same miejsca, spotyka tych samych ludzi, dotyka tych samych spraw. Daje poczucie trwania.

Przez dwa ostatnie sezony Ania wracała do Teatru im. Solskiego w Tarnowie. Kostiumy do "Pinokia", kostiumy do "Krzeseł" Ionesco, kostiumy do "Fraszek" Kochanowskiego, retrospektywna wystawa kostiumów i scenografii z 30-letniej pracy wykonywanej wraz z mężem Tadeuszem. Widzę ją na próbach generalnych "Krzeseł" w marcu ubiegłego roku. Zapytałem wtedy, retorycznie, jak zakończyć ten dramat dwojga ludzi żegnających się ze światem, w którym dominują głębokie czerwienie, stare przyprószone kurzem ślepe okna i od zawsze pozamykane stare drzwi, ze światem, z którego nie mogą odejść, ponieważ nadal łączy ich wielkie romantyczne uczucie. Ponieważ jesteśmy w teatrze, proponuję jako epilog do "Krzeseł" scenę balkonową z "Romea i Julii". STAREJ w czerwonej sukni, z wielką ilością koronek głos łamie się, zanika. "Nie będziemy zapomniani, Wieczny Cesarz będzie o nas pamiętał" - kończy STARY. .Zawsze". "STARA: Żegnajcie wszyscy. Raz jeszcze dob

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O Annie Smolickiej

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kraków nr 47/25.02.05

Autor:

Wojciech Markiewicz

Data:

28.02.2005