Ewa Worytkiewicz znana jest ze sceny. Jej inne wcielenie poznajemy obecnie w "Loży", gdzie otwarto wystawę malarstwa aktorki, która sięgnęła po inne, odległe od jej profesji środki wyrazu. Wystawa to malarski debiut.
Dlaczego człowiek żyjący ekspresją słowa (gestu też, ale głównie słowa) sięga nagle po sztukę z natury milczącą? Ewa Worytkiewicz mówi, że pod wpływem impulsu. Półtora roku temu zaczęła się jej przygoda z rzeźbą, a przed kilku miesiącami zaczęła malować - i robi to dobrze. Maluje dużo; na wystawie w "Loży" znalazło się kilkadziesiąt obrazów z półrocza. Nie uczyła się malarstwa, ale ma wrażliwość, intuicję i - co ważne - świadomość tego co chce powiedzieć, jakich środków użyć, w jakiej formie zamknąć malarską wypowiedź. Żywiołowość skojarzeń nie zwalnia ze staranności malarskiej. Ekspresja nie jest rezygnacją z niuansów. Spore wymagania stawia Ewa Worytkiewicz swojemu malarstwu. Najbliżej jej do surrealizmu, ale wydeptuje w tę stronę własną ścieżkę, posługując się azymutem osobistych doświadczeń świata. Ewa Worytkiewicz to jedno z najbardziej zdumiewających zjawisk, jakie spotkałam w malarstwie nieprofesj