"Malavita" oznacza życie złe, choć dla włoskich mafiosów wcale takie kiepskie ono nie jest, a gdyby patrzeć przez pryzmat oryginalnych piosenek sycylijskiej mafii, które wybrał do swego spektaklu na scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego, Paweł Szumiec, niemało w nim i urody.
Spektakl "Malavita. Ballada o mafii" to powiązanych ze sobą 15 piosenek, tworzących opowieść, wpisaną w scenariusz Anny Burzyńskiej; piosenek o honorze, zdradzie, zemście, o gangsterskich porachunkach, życiu za kratami. "Aspromonte /tyś banitów miła ziemia/ bądź mi schronieniem/ bo zwiałem dziś z więzienia" - śpiewają postaci z "Malavity". Wydane na płycie tak urzekły Szumca (wcześniej reżysera jakże zgrabnego spektaklu złożonego z pieśni neapolitańskich śpiewanych przez Martę Bizoń), że postanowił stworzyć z nich spektakl. Oczywiście, nie realistyczny, a właśnie balladę - na poły żartobliwą, na poły nostalgiczną, acz nie wolną od tego, co jest żywiołem mafii, znanym choćby ze sfilmowanej powieści Mario Puzio - wojny klanów. - Mimo żartobliwego klimatu tej opowieści, sprawa jest poważna - mówił przewrotnie podczas konferencji prasowej dyr. teatru Krzysztof Orzechowski, anonsując, iż tego typu formy muzyczne będą w Miniaturze