Narodowy Stary Teatr serdecznie zaprasza na spektakl „Stara kobieta wysiaduje” w reżyserii Marcina Libera oraz spotkanie towarzyszące projekcji z udziałem Marcina Libera i Sebastiana Majewskiego, które poprowadzi Agata Dąbek.
Projekcja spektaklu zostanie udostępniona 9 kwietnia o godz. 16.00 i będzie dostępna do 10 kwietnia do godz. 24.00.
Cena dostępu: 20 zł
Nagranie spotkania z artystami będzie udostępnione nieodpłatnie 8 kwietnia o godz. 17 i będzie dostępne do 10 kwietnia do godz. 23.59.
Oba nagrania będą dostępne na kanale vod.stary.pl.
Sztuka Stara kobieta wysiaduje (1968) Tadeusza Różewicza, stanowiąca summę zainteresowań poety starością, to pochwała kobiecego doświadczenia. Twórcy patrzą na tekst Różewicza z perspektywy współczesnego człowieka – ważne stają się tematy związane z zagrożeniem katastrofą ekologiczną, która unicestwi ludzkość stając się spełnioną III Wojną Światową. Na tym tle rysuje się główny wątek – dramat kobiety i jej troska o wypełnienie zadania opartego na rodzeniu i wychowywaniu. Autor buduje figurę kobiety, która będąc matką nadaje światu sens.
Z chaosu wyodrębnia się nieruchoma Stara Kobieta, która wie, że jej dni są policzone i stara się łapczywie złapać ostatnie chwile. Histerycznie chce wpaść w szał kreacji i tworzenia (narodzin), który pozostaje już tylko pokrzykiwaniem. Grająca ją Anna Dymna pięknie oddaje tragizm odchodzących, opadłych z sił starszych ludzi, którzy nie są już w stanie zdobyć się na jakikolwiek gest. Jej sprzeciw pozostaje werbalny, ale rozpaczliwy, na wskroś przejmujący – zauważał Łukasz Rudziński na www.trojmiasto.pl.
Przemoc, wojna, chaos, degeneracja, a nawet śnieg z plastikowego pyłu to wyłącznie tło. Stara Kobieta nie przesiaduje już w obronie dawnych ideałów, odwiecznych prawd i humanistycznych wartości. Przygląda się. Galerii scenicznych osobliwości z rzadka – głównie nam. Liber odczytuje ten nieco przywiędły w swym katastroficznym uroku tekst przez późną twórczość Różewicza, zestawiając dramat z poematem „Matka odchodzi”, obserwując rozpad osobistego świata, wyczerpywanie się naszej własnej mikropowieści.
Michał Centkowski, dwutygodnik.com