Od premiery "Rodzeństwa" Krystiana Lupy na deskach Narodowego Starego Teatru miną w tym roku 23 lata. Mimo to u trojga głównych bohaterów niemal nic się nie zmieniło. Z wiekiem są nawet jeszcze bardziej przekonujący, a ich stare problemy można odczytać na nowo. Spektakl na afiszu Sceny Kameralnej NST w ten weekend.
O "Rodzeństwie" mówi się, że to psychologiczny majstersztyk Krystiana Lupy. Laboratorium ludzkich uczuć ewoluujących w stronę obłędu. Bohaterami spektaklu inspirowanego sztuką "Ritter, Dene, Voss (Rodzeństwo)" austriackiego dramatopisarza Thomasa Bernharda jest troje najbliższych (przynajmniej więzami krwi) sobie ludzi. To dwie siostry, aktorki: Ritter i Dene, oraz pisarz filozof Voss, wracający do rodzinnego domu po dłuższym pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Najpierw widzowie poznają dwie kobiety szykujące się na przyjazd brata. Podczas ich rozmowy staje się jasne, że spotkanie całej trójki nie będzie należało do przyjemnych. Bo choć rodzice zostawili im majątek, rodzeństwo nie potrafi z niego skorzystać. Potem do sióstr dołącza brat. Akcja sztuki dzieje się w salonie. Tutaj właśnie padają uniwersalne, bo aktualne nawet po 23 latach od premiery, pytania o szczęście, rozczarowanie i historie z przeszłości. - Ritter, Dene i Voss trwają z