Część widzów w Starym Teatrze przerwała wczoraj wieczorem spektakl "Do Damaszku" w reżyserii Jana Klaty. To protest przeciwko dyrektorowi sceny narodowej.
Chwilę przed godz. 20, gdy na scenie w pojawiła się Dorota Segda i Krzysztof Zarzecki, którzy symulowali stosunek seksualny, rozległ się... gwizdek. Spektakl przerwała grupa protestujących. Przy akompaniamencie okrzyków "hańba!", "skandal!", "to nie jest Strindberg!" protestowali przeciwko rzekomemu sprzeniewierzeniu się tradycji w Starym Teatrze. - Zapłaciliśmy za bilety do teatru, a dostaliśmy tandetę. Żądamy takiego teatru, jaki robił Jarocki i Swinarski - mówił Stanisław Markowski, który był pomysłodawcą akcji. Potwierdziły się bowiem nasze informacje, że grupa widzów niezadowolonych z kierunku artystycznego, w jakim zmierza krakowska scena, postanowi przyjść i przerwać spektakl. - My za to żądamy, żebyś już wyszedł, stary pierniku - powiedział chłopak w niebieskiej bluzie, siedzący na widowni. Markowski, niespeszony, kontynuował. Zwrócił się do dyrektora i reżysera Jana Klaty. - Pan jest tylko namiastką dyrektora, jest pan tylko uła